Archiwum dla Czerwiec 2012

Co wybrać – silniki.

Pora na kolejny odcinek cyklu „Co wybrać”. Tym razem skupię się na silnikach.

Jest to dużo prostszy wybór niż w przypadku regulatora, ale po kolei. Najpierw, w zależności od budżetu, trzeba zdecydować się na silnik szczotkowy lub bezszczotkowy. Oczywiście ma to związek z regulatorem, który musi obsługiwać wybrany typ. Jeśli tylko finanse na to pozwalają, warto skusić się na silnik bezszczotkowy. Wyższa sprawność, większa żywotność to tylko niektóre zalety. W dłuższej perspektywie bezszczotka wychodzi taniej – nie trzeba dokupować szczotek, które się zużywają. Silnik szczotkowy ma sens tylko w wypadku, gdy mamy do dyspozycji bardzo mało pieniędzy.

Jeśli jednak już decydujemy się na silnik szczotkowy, to nie ma co przepłacać. Najlepiej brać coś jak najtańszego i odkładać na silnik bezszczotkowy.

Jak już pisałem, wybór jest prosty. Nie trzeba analizować dziesiątek funkcji i parametrów, jak w przypadku regulatorów. Najważniejszą rzeczą, biorąc pod uwagę wrażenie z jazdy, jest kV, czyli liczba obrotów uzyskiwana z jednego wolta. Najpopularniejszy jest przedział 4000-6000, chociaż wszystko zależy od gustu. Ja na przykład korzystam z silnika 7400kV, a znam osoby, które są zadowolone z silników 3500kV.

Dużo wątpliwości zawsze wiąże się z wyborem między silnikiem sensorowym i bezsensorowym. Nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. Silniki sensorowe teoretycznie są płynniejsze, jednak ja, testując silnik z uruchomionymi sensorami i bez, nie zauważyłem znaczącej różnicy w jeździe, nie licząc próby, gdy jechałem mniej niż 5 km/h i obserwowałem, jak pracują koła. Dodatkowo, sensor może stwarzać problemy. To kolejna rzecz, która może się popsuć. Sam tego doświadczyłem w swoim GM, gdy wygiąłem pin w gnieździe, gdzie podłącza się kabel sensorów. Bez tego regiel nie działał. Można go było przeprogramować w tryb bezsensorowy, ale do tego było wymagane to samo złącze, co do sensorów, a ono było uszkodzone. Gdyby nie udało mi się tego naprawić, miałbym jazdę z głowy. Takich problemów nie doświadczy się z silnikiem bezsensorowym.

Oczywiście nie znaczy to, że należy się wystrzegać silników sensorowych. Moim zdaniem po prostu nie warto do nich dopłacać.

Ostatnio popularne robią się silniki czteropolowe. Przy takich samych obrotach osiągają znacznie większy moment obrotowy niż silniki dwupolowe. Nie ma co jednak do nich dopłacać, ponieważ moment większy niż w standardowym siniku na wiele się nie zda, a pobór mocy wzrośnie.

Jak zwykle, nie opisywałem konkretnych modeli silników. W razie pytań można pisać do mnie na maila podanego po prawej stronie lub zostawić komentarz. Na każdy odpowiem.

Kolejny wpis – w lipcu. 🙂